Lubię to!

wtorek, 5 lutego 2019

Lilak

W moim domu roi się od ciekawych bibelotów. Na przykład haftowane krzyżykami mamine obrazy oprawiane w drewniane ramy, które zbił tato... Nikogo zatem też nie dziwi kosz z włóczkami obok fotela :)


Ponad 2 lata temu przejrzałyśmy z mamą jej zapasy włóczki. Wpadła nam w ręce kremowa wełna, bez metek, w pokaźnej ilości. Ale kremowa...? Od razu wpadłyśmy na pomysł pofarbowania jej! Szybko kuchnia zmieniła się w farbiarnię :) Wybrałam ciemne kolory, ale albo skład wełny nie był przystosowany do barwnika, którego użyłyśmy, albo barwnik nie do tego ;p Wyszło dużo bardziej pastelowo niż zakładałyśmy, ale helooooł, to moja pierwsza własnoręcznie farbowana wełna w naszej kuchni! :D I tak mi się podoba :)

Jak wspomniałam, 2 lata nabierała mocy...

 I jak co roku w święta, co by nie pęknąć od siedzenia przy stole, wożę ze sobą robótkę. Tym razem namówiłam mamę, żeby mi pokazała, jak się robi sweter od góry, z rękawem reglanowym. Tak i tak. Rach ciach, w jeden wieczór miałam prawie cały karczek.

Oprócz reglanu miał być wzór na środku pleców i na rękawach. Wybrałam, wzór pochodzi z pinsola.ru. Ale sama niechcący go zmodyfikowałam! To był ażur robiony i na prawej i na lewej stronie (mama mnie nauczyła, że wygibasy robi się na prawej, a na lewej jak schodzi z drutu, tu okazało się, że to taki wyjątek :) Olśniło mnie pod koniec robótki więc sorry, został taki jaki jest :)

Zdjęć z procesu tworzenia mam... dwa :)

Jedno takie mało wyjściowe, z przymiarki. Miałam osoby dopingujące, "no pokaż jak ci idzie!" - i to zdjęcie dla nich :)


A to znane wam z facebooka. Tu już rękawy i kieszenie były gotowe, trzeba było podrobić do odpowiedniej długości. Zaplanowałam przed kolano, ale nie pomyślałam o tym, że to dzianina i się wyciąga! Po praniu i zblokowaniu okazało się, że jest w kolano! :D Pruć nie będę! Wydziergałam go w 3 tygodnie, mogłabym dalej dziergać, ale chęć pokazania go światu, była silniejsza!


Wczoraj już był suchy i namówiłam siostrę na zdjęcia w plenerze. 


Jako tło wybrałyśmy sobie czyjąś bramę. Taka ze mnie modeleczka, że nie odważyłam się na występ w centrum miasta, a na krzaczaste plenery nie starczyło nam czasu  :)






Nie mogę się nim nacieszyć, natrzaskałyśmy sporo zdjęć, więc pokazuję Wam prawie wszystkie. A co!

W domu pokusiłam się o dodatkowe fotki, z drewnem w tle. Lubię ten parkiet :) Ale muszę Wam powiedzieć, że zmachałam się przy tych "instagramowych zdjęciach". Losie!


Tak, dobierałam skarpetki pod kolor :)


I moje ulubione! Włosy spięte drutami: to jest to!



I tu zbliżenia:
Jak pisałam, nie wiem co to za włoczka. Nie wiem też, ile jej zużyłam. Nie mam wagi w domu ;p Przerabiałam ją na drutach 4,5 mm.
Do zapinania przyszyłam napy w plastikowej oprawce w kolorze szarym. Ależ idealnie pasują i do odcieni turkusu i fioletu!





Tu na kieszeniach dolną część wzoru zrobiłam poprawnie - jest ściślejsza, ale chyba jednak mi się bardziej podoba "luźniejsza" struktura motywu, zobaczcie na plecy:



Jest PIĘKNIE!


I na koniec dzielę się z Wami moimi ulubionymi gifami. O nananana :)


Hmmm uwielbiam macać moje dzianiny :)


Dzięki Ci Mamo, że pokazałaś jak to się robi, z czym to się je :)
Mama nie jest typem nauczyciela i wiele razy musiała powtarzać "no Iza... tyle razy mówiłam, że ma być tak i tak!" a ja coś tam przekręciłam i robiłam po swojemu ;p
Dzięki Sylwia, że cierpliwie słuchałaś o kolejnej zmianie moich wizji, ale każde "taaaak!" i kiwanie głową z burzą loków dawało mi porządnego kopa do działania! (Jakby ktoś musiał mnie namawiać do robienia na drutach... hahahaha) Dzięki za Twoje wsparcie :)
I dzięki każdemu, kto mówił "łaaaał" na samo wspomnienie o swetrze :)

Ja się jaram jak dziecko nowymi zabawkami, a dzięki Wam, jeszcze bardziej!
Koniecznie musicie mi napisać w komentarzach, co sądzicie o tym swetrze :)

<3

PS Właśnie przed chwilą się dowiedziałam, że wczoraj był DZIEŃ SWETRA! Idealnie :)