Czujecie już zapach jesieni w powietrzu?
Ja już czuję, koraliki też.
Miesiąc temu wydziergałam naszyjnik. Miał mieć guziki, bo jak jesień to swetry i guziki, koniecznie! Przekopałam pudła z koralikami wyłowiłam kolory jesieni. Kilka woreczków się rozerwało, koraliki rozsypały, więc jedynym wyjściem było złapanie za igłę i ponaszywanie ich na filc. Tak się rozpędziłam, że zabrakło miejsca na ukochane czerwienie...
Jest dość fotogeniczny, dlatego obfotografowałam go z każdej strony!
Koraliki różnych kształtów, rozmiarów i odcieni powędrowały na filc, szły trójkami, w formie pikotek, nadając pracy ciekawą "mszystą" fakturę.
Miałam niemałą zagadkę, jak wykończyć brzeg robótki, bo wyszła dość gruba, dwie warstwy filcu i tekturka usztywniająca. Niezwykle pomocne okazało się pudło tym razem z rzemieniami. Wygrzebałam idealny, pomarańczowo - rudzieńki.
Obszyty na surowo grubą nicią, wykończony elementami w kolorze złotym. Od tyłu prezentuje się tak:
A Wam jak się podoba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz