Jakoś w czasie wakacji wpadł do głowy pomysł. Narysowałam na papierze, na filcu, wyszyłam i jest!
Naprawdę, wisior powstał zadziwiająco szybko.
Tak, wisior z wakacji, a mamy luty. Wiadomo jak to jesień, zima - słońca, weny nie ma.
Zaczęło się od ceramicznej pastylki, obok niej wyrosły palemki z rureczek, listki nocy kairu, a potem samo poszło zamykając się w ramkach wyznaczonych w pierwotnym projekcie.
Tyl podszyty delikatną skórką. Całość zawieszona (dzięki moim ulubionym ostatnio "szelkom" :) ) na okrągłym rzemieniu.
Nosiłybyście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz