W zakamarkach koralikowych zapasów znalazłam woreczek. A w nim mix wielkości takich szklanych koralików w ciemnohematytowym kolorze.
"Co by tu z nimi...."
Dobrałam kamień: delikatnie żyłkowany jaspis. Obszyłam malutkimi koralikami TOHO.
Kształt wisiora wymyślił się sam, od razu.
Do żyłkowania na kamieniu doszyłam kolejne czerwone żyłki.
Szyło mi się go bardzo miło, przyjemnie i dość szybko.
Tak się prezentuje wykończony:
I tak na człowieku. Długość żołądkowa, bardzo długi sznurek do wiązania i regulowania długości. Na supeł, na kokardkę, ogonki z przodu, ogonki z tyłu. Takie cuda.
Co o nim myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz