Przeglądając zdjęcia na komputerze znalazłam takie, które pokazują początkowe etapy powstawania bransolety. Zerkam na datę... O losie! 14 kwietnia! Równe pół roku to chyba przesada ;)
Gaia, bo o niej mowa, powstawała powoli, w swoim rytmie. A dziś, po 6 miesiącach mogę pokazać efekt mojej pracy.
Wszystko zaczęło się od pięknego kamienia...
...który ubrałam w bogaty płaszcz koralików...
...wokół płaszcza kołnierz...
...i pozostałe ozdoby...
A oto efekt końcowy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz