Lubię to!

czwartek, 14 października 2021

Przyszło NOWE

Po raz enty powiem, że... Jak ja dawno nie pisałam tutaj!

Ale to nie znaczy, że nie dziergam. A dziergam i tworzę.

Więcej działam na instagramie, tam też się rozdwoiłam:

miidori zostało w formie tylko biżuteryjnej

a swetry i inne włóczkowe udziergi wywędrowały na...

 

konto borowska.dzierga! (kliknięcie w obrazki przeniesie Cię na te profile - zachęcam do obserwowania) - tam jak widzisz, pokazuję znane już udziergi. Postanowiłam odgrzać kotlety i stworzyć od początku Pamiętnik Borowskiej - jak zwykle dużo piszę, wspominam, dzielę się mądrościami, które nabyłam na mojej dziewiarskiej drodze.

Bo od czerwca przedstawiam się jako Borowska!


Tydzień przed ślubem, gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik, dziergałam sweter. I jak raz naszła mnie myśl, że pora i na takie zmiany.

Zastanawiam się jeszcze, co zdziałać z blogiem? Też rozdwoić? W podjęciu decyzji pomoże mi Twój komentarz, w którym napiszesz co chcesz tu u mnie oglądać. Każda wiadomość jest dla mnie cenna, bo ten pamiętnik, który tu piszę zostawiam otwarty specjalnie dla Ciebie. 

 

A wracając do tematów biżuksowych:

W przedślubnym ferworze nabyłam sporo nowych koralików, odświeżyłam warsztat. 

Walczyłam z wizjami - miało być zielono - piwoniowo. Piwonie uwielbiam, kocham miłością nieziemską, stąd nie mogło ich zabraknąć na moim ślubie. Naszym - mężowi też się podobają ;)

Ostatecznie wybrałam tę parę, która powstała jako pierwsza. A szkatułka zapełniła się pokaźną ilością ozdób, nie tylko zielonych, niebawem pokażę wszystkie :)

Z tych najmniejszych, półtoramilimetrowych koralików uszyłam rozetki, dwustronne! Żeby nie było nudy, bo podobnych elementów powstało 4, po dwa na kolczyk - są one wtedy pełniejsze, pokaźniejsze. Środki z uroczych kryształków Swarovskiego, do tego kształtu mam ogromy sentyment, lubię je odkąd zaczęłam robić biżuterię naście lat temu.

Na dole wykończyłam jadeitowymi kroplami, które kupiłam sobie 4 lata temu w sklepie z artykułami biżuteryjnymi w Poznaniu. Pojechałam odwiedzić mieszkającą tam wtedy przyjaciółkę i poznać miasto. Przejeżdżając ulicami między jedną, a drugą atrakcją na widok TEGO szyldu zaświeciły mi się oczy 🤩
Anna z uśmiechem skomentowała "tak, tam też pójdziemy 😊"

Podczas szycia kolczyków zapomniałam o pochodzeniu kamieni, uświadomiłam to sobie już po zmianie stanu cywilnego - nic tu nie było ustawione!
Do tego rozetkowe bigle - i voila!

   Psst...
Siedząc tam, nad zielonym brzegiem Warty, czy na skąpanym w słońcu dachu Bramy Poznania rozmawiałyśmy. Dużo. Bardzo dużo. Ja wtedy w życiowej rozsypce nie wierzyłam ani trochę, że jeszcze będzie pięknie, jeszcze będzie wspaniale. A ona ciągnęła mnie za uszy z tego dołka, wskazała drogę i... 💫 Dzięki niej jestem tu, gdzie jestem, a te poznańskie kropelki wisiały w moich uszach w dniu mojego ślubu 💚


Najpiękniejsze historie pisze samo życie 😊
A Anna, mimo że raczej nie nosi takiej biżuterii, zawsze mnie wspiera i chwali moje projekty - jest to bardzo miłe 👩‍❤️‍👩

Takie mam biżuksowe historie...


Nie zapomnij i Ty mi szepnąć coś w komentarzu :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz